czwartek, 10 lipca 2014

Zdziadziałam?

źródło

Chyba każdy z nas jako dziecko miał chwile, gdy będąc złym na rodzica z całym przekonaniem obiecał sobie w duchu "ja taki nie będę!". Mała Monika była szczególnie wściekła, gdy mama nie pozwalała samej chodzić do sklepu lub ciapać się w kałuży... I wściekła byłam, gdy już w listopadzie musiałam paradować w czapce albo gdy nie mogłam bawić się jej kosmetykami... A teraz???
Jestem równie zrzędliwą matką co moja i czepiam się prawie tych samych rzeczy... No dajmy na to dziś. Padało całą noc, więc wokół bloku jest mnóstwo kałuż, błota, ślimaków, glizd i wszystkiego tego, co większość dzieciaków ubóstwia...Owszem, założyłam Nikosi kalosze więc nie trzęsłam się nad nią, gdy tylko zbliżała się do wody... Wszystko było ok, gdy wrzucała do niej patyki lub nawet skakała do niej...Ale gdy upodobała sobie tą najgłębszą i zaczęła skakać nalewając sobie 2 litry wody do butów, chlapiąc siebie oraz wszystko i wszystkich wokół no to przestałam być tolerancyjna... Trzy razy jej zmieniałam portki na suche. Gdy wkońcu kałuże jej się znudziły (no nie tak znudziły co wystraszyła się groźbą pójścia do domu) to swoje zainteresowanie skupiła na ślimakach... Ble!!! Fuj!! No ja kocham zwierzęta, ale żeby to coś oblizgłe?... Widziałam obrzydzenie mam starszych dzieci, które z lubością zbierały ślimaki do słoików po to, by założyć hodowle w domu... Moja Nikosia nie pałała aż taką miłością do tych stworzeń. Wręcz przeciwnie- czerpała przyjemność z tego jak skorupki chrupały pod podeszwą kalosza.. No spokojnie- zginął tylko jeden, bo nie zdążyłam go uratować...
Po ślimakach nadejszła pora na zbieranie petów... No na szczęście pora obiadowa nieuchronnie się zbliżała i ukróciłam jej zbieractwo okolicznych smrodków...
I tylko tak się zastanawiam... Kiedy ja tak zdziadziałam?? No nie mogę słuchać tego swojego "nie rusz, nie dotykaj, zaraz pójdziesz do domu"... Ech...

4 komentarze:

  1. Pamiętam jak moja mama strasznie mnie wkurzała swoim pedantyzmem . non stop kazała mi sprzątać , przeszkadzało jej nawet to że firanka gdzieś w rogu się zawinęła . Przeklinałam ja w duchu a teraz sama robię to samo . ehh :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie gadaj!:)moja tez jest pedantką,czepiała się o wiele rzeczy i o firankę tez hehe:p

      Usuń
  2. Ja nie pamiętam abym wyglądała tak jak moje dzieci (o czym zaraz) ale pamiętam jak biegałam na boso po deszczu, pamiętam że kolekcjonowałam dżdżownice i łapałam żaby. Moje dzieci przebieram 2-5 razy dziennie nie wtedy gdy są troszkę brudne bo tak to bym całą szafę za dzień opróżniła tylko wtedy gdy są mokre lub już brudniejsze być nie mogą :P Pozwalam na te 20 litrów wody w kaloszach i układanie ślimaków w rzędy, karmienie kur dżdżownicami i łapanie żab choć sama bym teraz tych paskudziochów do ręki nie wzięła :) Założyłam że w tym tkwi smak dzieciństwa i liczę na to że nikt mnie nie pozwie za brak opieki nad dziećmi bo często wyglądają jak nieboskie stworzonka :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to prawda,ze im dziecko brudniejsze tym szczęśliwsze (choć znam takie,które lubią gdy są czyste do przesady).:) tez staram się nie trząść nad Córką,bo takiej siebie nie znoszę.Z różnym skutkiem mi to wychodzi...
      Pozdrawiam:*

      Usuń

Bardzo się cieszę na pozostawiony przez Ciebie ślad. Pamiętaj jednak- kultura przede wszystkim:) Wszelkie obraźliwe komentarze będą niezwłocznie usunięte... Szanujmy się nawzajem...

Monika KA