niedziela, 6 lipca 2014

Fatum czy co?

  Niedziela, tuż po obiedzie. Nikosia zapadła właśnie w sen a ja postanowiłam zostawić ją pod opieką mamy i wybrać się na zakupy. Rowerem. Rowerem mojej mamy.
Tak dawno nie prowadziłam dwóch kółek i tak strasznie miałam na to ochotę, że gdy tylko wskoczyłam na siodełko mimowolnie wyskoczył mi na twarz uśmiech..I tak jechałam i uśmiechałam się do siebie i z siebie, bo z pewnością wyglądałam dziwnie. Na szczęście o tej porze, gdy słońce znajduje się najwyżej rozsądni ludzie kryją się w cieniu swoich domków...


Jest tak miło... Letni wiatr smaga moją uśmiechniętą twarz... Bossko!! To tylko rower, ale ja od trzech tygodni nie ruszyłam nigdzie bez Córki a od ponad roku nie jeździłam na rowerze.
Mijam sklep i postanawiam, że pojadę na małą przejażdżkę w stronę lasu... To dość blisko, więc nie powinno mi to zająć dużo czasu. Powinnam się wyrobić do końca drzemki N.
źródło
Jest pięknie! Nade mną spokojnie szybują bociany... Mijam rodziny, którym jednak nie groźny upał...Po lewej płynie rzeka a po prawej pola, na których jest pełno snopków siana... Cudownie!!! I tak jadę, jadę, jadę... O wiele dalej niż zamierzałam... Wjeżdżam do lasu i czuję przyjemny chłodek...I ten zapach..
Nagle mój tyłek zaczyna dziwnie podskakiwać. Coś niedobrego dzieje się z tylnym kołem.
Po zejściu okazuje się, że przebiłam dętkę!!!! Tylko nie TO!!:/
Okoliczności przyrody tracą swój urok a uśmiech szybko znika z gęby. Jestem wkurwiona.
Znajduję się około trzech km od domu. Dużo i nie dużo... Podczas mojego szalonego pędu na rowerze zdążyłam upocić się jak świnka. Jest tak upalnie. Do tego tak mi się chce pić, o matko!!
No to idę... jakoś te bociany mnie już nie cieszą, ani snopki, ani las... Zaraz moja mamusia będzie się źlić, że jej przebiłam koło.. A trzeba przyznać, że powiedziała na odchodne"tylko nie przebij roweru". Na co rzuciłam "no co Ty, jadę tylko do sklepu".
Mam pecha. Tłukę szklanki, robię uszczerbki na talerzach... Ostatnio jak włączyłam światło w łazience to tak coś pierdyknęło, że nie miałam prądu ani ja ani sąsiedzi...Palę żarówki gniazdka, przedłużki (wczoraj). Co kto chce???:D
Ciąży nade mną fatum. Jak to cholerstwo ODGNAĆ???

Pozdrawiam

Zmęczona Monika Ka



P.S szkoda, że nie wzięłam tel i nie porobiłam zdjęć...Widoczki takie jak na zdjęciu:)

2 komentarze:

  1. Szkoda że wycieczka rowerowa skończyła się jak skończyła .. Ja na rowerze nie jeździłam od paru lat i w sumie to nawet nie wiem czy jeszcze potrafię :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo się cieszę na pozostawiony przez Ciebie ślad. Pamiętaj jednak- kultura przede wszystkim:) Wszelkie obraźliwe komentarze będą niezwłocznie usunięte... Szanujmy się nawzajem...

Monika KA