sobota, 28 czerwca 2014

Złote rady

*


Witajcie Kochani!

    Miał być post na całkiem inny temat, ale pewne zdarzenie z dzisiejszego dnia wytrąciło mnie z równowagi i muszę to z siebie wyrzucić. Po co mam sobie zatruwać umysł negatywnymi emocjami?
W sumie to powinnam być już obojętna na takie sytuacje, bo są one naprawdę powszechne i z tego co czytam to każdej chyba mamie (szczególnie tym młodszym) przytrafiają się nagminnie...
O czym mowa? O wszystkich ciociach, babciach, paniach "złote rady", które to uważają, że są skarbnicą wiedzy i chcą się tą "wiedzą" koniecznie dzielić z całym światem... Bo przecież one lepiej wiedzą, lepiej doradzą, skomentują, skrytykują, lepiej wychowają TWOJE DZIECKO...Ech..
Dziś na spacerze z Córką zdarzyła nam się niemiła sytuacja. Mianowicie Mała pociągnęła inną dziewczynkę za włosy. Oczywiście zaraz obie zalały się rzewnymi łzami. Dziewczynka- z bólu a moja skarcona przeze mnie. Nikosi lament roznosił się oczywiście na pół miasta... I nagle pojawiła się ona. Wyrosła jak z pod ziemi, załamała ręce, przekrzywiła siwą głowę i mówi do mojego dziecka:
-zobaczysz jak będziesz taka niegrzeczna to mama Cię sprzeda.
Że co zrobię??!!  
Jestem osobą raczej łagodną w stosunkach z innymi ludźmi, młodzieńczy bunt już mi minął i nie lubię się kłócić,szczególnie z osobami starszymi, bo mam do nich szacunek, ale ta pani trafiła w mój czuły punkt. Bardzo, ale to bardzo uważam co mówię i jak mówię do mojego Dziecka. Chcę, by wyrosła na kobietę znającą swoją wartość, umiejącą okazywać uczucia. Chcę, żeby mnie szanowała nawet wtedy, gdy będę już upierdliwą staruszką. Działa to na zasadzie łańcuszka. Jeśli teraz zaniedbam pewne sprawy to potem one wyjdą w przyszłości i dorosła już Nikosia będzie żywym przykładem jak ją traktowałam w dzieciństwie. Nie chcę i nie życzę sobie, by ktokolwiek i kiedykolwiek wmawiał mojemu dziecku, że moja miłość do niej zależna jest od jej zachowania. Nie chcę by bała się, że jeśli zrobi coś nie tak to ja ją odtrącę. Kocham ją pomimo wszystko!
Owa Pani pewnie nie miała złych zamiarów, ale zdenerwowało mnie to, że gdy delikatnie zwróciłam jej uwagę to ta obruszyła się niesamowicie i zawyrokowała mi, że z moim podejściem Córka
da mi ostro popalić i wtedy to ja zobaczę kto miał rację. Kolejne słowa z mojej strony nie były już tak łagodne jak te pierwsze, ale powiedziałam sobie:dość. Jestem matką, dorosłą, odpowiedzialną kobietą i nie dam sobie wciskać tak idiotycznych uwag w stosunku do mojego dziecka. Wszelkie inne, mądre sugestie przyjmuję na klatę, bo nie uważam się za chodzącą encyklopedię i zawsze chętnie się czegoś nauczę.

To tyle na dziś z mojej strony, jutro będzie przyjemniej:)


Pozdrawiam cieplutko

Monika Ka



* źródło zdjęcia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo się cieszę na pozostawiony przez Ciebie ślad. Pamiętaj jednak- kultura przede wszystkim:) Wszelkie obraźliwe komentarze będą niezwłocznie usunięte... Szanujmy się nawzajem...

Monika KA