tag:blogger.com,1999:blog-77386380967325002712024-03-13T04:39:08.796+01:00SpokojniceAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/00283968786144377265noreply@blogger.comBlogger16125tag:blogger.com,1999:blog-7738638096732500271.post-85056215961952168832014-07-21T15:37:00.001+02:002014-07-21T15:37:35.488+02:00„Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie, jako smakujesz, aż się zepsujesz"Popsułam się. To było do przewidzenia, bo wiadomo, że coś co jest niewyleczone prędzej czy później da znać o sobie. Ja się pytam tylko-czemu prędzej??<br />
<a name='more'></a><br />
Jakieś trzy lub cztery lata temu moja kariera w kickboxingu nabierała rozpędu;)Mięśnie rosły, duma puchła aż tu któregoś pięknego dnia nabawiłam się kontuzji. Kolano niefartownie poleciało w bok. Na moje nieszczęście i na swoją głupotę trafiłam w ręce nieodpowiedniego lekarza, który jedyne co dla mnie zrobił to zapakował mnie w gips na 1.5miesiąca... (maj z nogą w gipsie to horror!)... Po wyjęciu nogi wydawało się, że jest ok, więc sprawę olałam ale do treningów już nie powróciłam:( Co jakiś czas noga przypomina o sobie i jak mi dała znać o sobie wczoraj...Uff...<br />
Nie mogę kończyny wyprostować. Ledwo chodzę i nadal liczę na cud. Jeśli nie przejdzie do jutra to cóż,trzeba mi się wybrać do lekarza...<br />
Nikosia widząc jak skacze na jednej nodze pomyślała, że oto matka wymyśliła jakąś nową zabawę i tak kicała za mną przez dłuższy czas... Widząc jednak, że to nie żarty podeszła dotknęła paluszkiem kolana i orzekła"mame boi noga"... Oj boli. Nie mogłam spać. Wiecie jak trudno jest spać nie mogąc wyprostować nogi-szczególnie gdy ulubioną pozycją jest ta na brzuchu? Męczyłam się strasznie.<br />
Do tego wszystkiego byłam na dziś umówiona do fryzjera. Już raz przełożyłam wizytę, więc nie uśmiechało mi się robić to po raz kolejny. Tym bardziej, że zarosłam jak rower w pokrzywach... No i co? Z uporem maniaka dokuśtykałam pod nożyczki. :D<br />
Tak więc piszę do Was z opuchniętym kolanem, ale za to ze zrobionym włosem:D<br />
No to się wygadałam-od razu lepiej:)Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00283968786144377265noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7738638096732500271.post-5342859780713800512014-07-20T14:37:00.001+02:002014-07-20T14:37:50.554+02:00Dobrze nam ze sobą:)<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIQ9PFDddrfh2BieIfiIrmqE_PHCGRTlLy_Z7FMMWTnxrgp2Vx5pMvBclaEYp5MahqpdprCeOW-7glLCmfvOWUXCtJhWmz-6jrUW5MLbzayFgGBgf3QMenTVTi9GB1VreDpdO9Sm8mnUEP/s1600/WP_20140717_021.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiIQ9PFDddrfh2BieIfiIrmqE_PHCGRTlLy_Z7FMMWTnxrgp2Vx5pMvBclaEYp5MahqpdprCeOW-7glLCmfvOWUXCtJhWmz-6jrUW5MLbzayFgGBgf3QMenTVTi9GB1VreDpdO9Sm8mnUEP/s1600/WP_20140717_021.jpg" height="320" width="177" /></a></div>
Zniknęłam z internetów na chwil parę:) I nie czuję zimnego oddechu na karku innych bloggerów, którym statystyki rosną a moje dziwnie uczepiły się jednej liczby... Blog to blog a prawdziwe życie toczy się tuż pod nosem:) Co u nas?<br />
<a name='more'></a><br />
<br />
Za nami pięć dni bez drzemki Nikosi. Chciałam być wyluzowaną i tolerancyjną mamusią i pytałam mojej córki czy chce iść spać, czy jest zmęczona. Odpowiadała, że nie. Pierwszego dnia było super. Nie zauważyłam faktycznie żadnych oznak senności do godz 20. Drugiego dnia było troszkę gorzej, ale dzielnie wytrwała do 18:50. Natomiast ostatnie trzy dni to męka. Marudzenie i wyścigi:w co się bawić by nie zasnąć. Minęło 5 dni a ja już nie pytam dziecka czy chce iść spać. Jemy obiadek a potem drzemka. Kropka. I wkońcu jest tak jak lubię. Obie mamy dużo pozytywnej energii. Kochana moja właśnie śpi i ładuje baterię a ja...ja w sumie to samo, tyle że z kawką i z Wami.:)<br />
<br />
Ostatnio swędzą nas tyłki i codzień gdzieś ruszamy... Odwiedzamy babcie, ciocie, nieznane parki,place zabaw... A ponad wszystko upodobałyśmy sobie ostatnio wiejskie klimaty u mojej mamy. Niby taka cienka to wieś, bo bez krówek, świnek itp., ale są za to psy, koty, króliki, kurki... Jest pięknie. Ona buszuje po podwórku a ja mrużę oczy do słońca i popijam kawkę... Wracamy po takiej eskapadzie zmęczone, czerwone i obładowane ekologicznymi warzywkami z ogródka... Bosz...Taka zupa botwinkowa z wiejskich warzywek jest przeepyszna!!!<br />
<br />
W międzyczasie dużo spacerów, gry w piłkę... Jestem z nią i odsunęłam na bok obowiązki. One mogą poczekać. Więcej wart jest jej uśmiech:)<br />
<br />
Jest dobrze... I gdyby nie problemy zdrowotne mojej babci byłoby niemal idealnie. Już przestałam wyglądać niecierpliwie przyszłości. Jestem tutaj, oddycham, wącham i smakuje... I uśmiecham się, jak najwięcej...<br />
Moja Córka widzi, że mama jest zadowolona i też jest uradowana... Ostatnio, gdy już leżałyśmy w łóżku po męczącym dniu powiedziała mi "mama fajnie było".:) I to jest to, o co mi chodzi. Te trzy słowa to podsumowanie moich działań!:)<br />
<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00283968786144377265noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7738638096732500271.post-61517060078210167642014-07-15T21:58:00.003+02:002014-07-15T21:58:47.962+02:00O trudnej nauce bycia szczęśliwym...Większość ludzi uzależnia swoje szczęście od sprzyjających okoliczności.<br />
Są szczęśliwi z powodu:miłości, dobrej pracy, zdrowia itp.itd. No właśnie-są szczęśliwi z powodu.<br />
To błąd. Trzeba się cieszyć pomimo wszystko, bez względu na okoliczności. To cholernie trudne. Ale szczęście nie jest proste. To nie jest coś, co dostajemy w pakiecie np. ze zdrowiem. Możemy mieć rodzinę, zdrowie i pieniądze a jednocześnie cierpieć. Dlaczego? Bo szczęście to umiejętność.<br />
Trzeba się go nauczyć.<br />
<a name='more'></a><br />
Wiele osób nie potrafi cieszyć się tym, co ma. Ciągle na coś czekają. Wierzą, że szczęście czai się gdzieś za rogiem i jeśli tylko zdobędą upragniony cel ono nagle wyskoczy z impetem i rzuci im się w ramiona. Ja sama do tej pory ciągle na coś czekałam. Żyłam "od- do". Czekałam na drzemkę dziecka, na noc,na weekend, na kolejny zjazd w szkole, na dzień wypłaty. Wypatrywałam momentu, gdy dziecko zacznie chodzić, mówić a potem z nostalgią wracałam do chwil, gdy tych umiejętności jeszcze nie miało... Żałuję, bo umknęło mi tyle cennych dni. Nie potrafiłam żyć chwilą obecną. Ciągle patrzyłam w tył lub w przód.To jak więzienie. Przeszłość i przyszłość to tylko iluzja.Gdy jesteśmy zapatrzeni w przyszłość nie umiemy docenić teraźniejszości. Trzeba uświadomić sobie, że nie ma czegoś takiego jak jutro czy wczoraj. Jest tylko ta obecna chwila. Od celebrowania teraźniejszości zależy nasza przyszłość. To jest pierwszy krok w drodze do szczęścia: nauczyć się być całą sobą TU I TERAZ.<br />
<br />
Należy wiedzieć i zrozumieć, że szczęście to sposób postrzegania świata.Możemy iść dumnie z uśmiechem pomimo wszystko. Owszem- nie jest łatwo o tym pamiętać w ciężkich chwilach. Ale to tak już jest, że nie może istnieć dobro bez zła. Musi być czasem ciężko. Cierpienie uczy, hartuje i pozwala docenić. Każde negatywne zdarzenie możemy przyjąć nie jak porażkę, ale lekcje. Niech problemy będą wyzwaniem a nie porażką.<br />
Jak się okazuje, nawet gdy jest wszystko w porządku to i tak nie potrafimy się roześmiać. Ileż razy bałam się okazywać radość, by nie zapeszyć. Jakie to bez sensu. Czemu cięgle narzekamy? Gdy jest lato tęsknię wypatrujemy zimy, natomiast gdy świat pokryty jest białym puchem marzymy o słońcu... I tak wkółko i ze wszystkim...<br />
Uczmy się być szczęśliwym. To umiejętność. Każdy powód do uśmiechu jest dobry. I nie czekajmy ciągle na jutro. Żyjmy pełną piersią tu i teraz.<br />
<br />
<br />
Gdy piszę ten tekst słyszę jak sąsiad gwiżdże jakąś melodię. Jest tak ładna... Moja Córka śpi otulona kołderką... Jest bezpieczna. A ja jestem szczęśliwa, tak po prostu.Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00283968786144377265noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7738638096732500271.post-82041468638172848372014-07-13T13:52:00.000+02:002014-07-13T13:52:39.435+02:00Tą bitwę wygrałam!Czasem wydaje mi się, że rodzicielstwo to nieustanna walka- ze sobą, z dzieckiem, ze zmęczeniem, z rutyną, ze złością... Ja jako matka walczę. Każdego dnia wstaję i walczę...Choć czasem mam ochotę machnąć ręką i odpuścić to przecież wiem, że nie mogę... Małe piwnozielone oczy patrzą..:)<br />
<a name='more'></a>Czasem zastanawiam się czy to ja wychowuję Nikosię czy ona mnie? Nabyłam tyle nowych cech i umięjętności odkąd się urodziła... Jedną z tych, których<u> musiałam</u> się nauczyć to konsekwencja. To chyba najbardziej ceniona i pożądana cecha każdego rodzica (zaraz po miłości i cierpliwości.).Moje dziecko jest nerwowe i uparte. Robi to, na co ma ochotę nie zważając na skutki. Muszę być konsekwentna, bo inaczej sobie z nią nie poradzę. Stawiam wyraźne granice.Wiem, że obie czerpiemy na tym wiele korzyści. Obie czujemy się bezpieczne, kiedy znamy nasze zasady. Przyznam- czasem mi się nie chce, mam ochotę odpuścić i pozwolić na coś zakazanego...Czasem muszę stać przy swoim 30 razy dziennie, czasem więcej- to jest ogromna praca. Ale gdy odpuszczę to słono za to zapłacę... Nie lubię być matką zakazującą, od razu kojarzy mi się to z tresurą.Żal mi, że muszę doprowadzać moje dziecko to krzyków i spazmów. Żal mi sąsiadów, którzy tego muszą słuchać i żal mi siebie. Widzę jednak postępy, więc nadal z całą pewnością będę matką konsekwentną.<br />
Teraz pora na przykład. To z dzisiejszego spaceru.<br />
Idziemy z koleżanką i dzieciakami na plac zabaw.Jest on trochę daleko, więc zabieramy wózki. Nikosia w drodze powrotnej postanawia iść piechotą. Odrazu pojawiają się problemy: a to ona chce prowadzić wózek a to ma ochotę stać pół godziny nad źdźbłem trawy ot tak, dla zasady... Jestem cierpliwa. Jest piękna pogoda, więc aż tak strasznie mi się nie spieszy. Idziemy drogą bez chodnika, po której od czasu do czasu przejeżdża samochód... Nikosia nie reaguje na hasło"samochód, zejdź na bok". Mówię jej, że to jest niebezpieczne i jeśli nie będzie słuchać to będzie jechać wózkiem. Po chwili jedzie kolejny samochód a ona kompletnie mnie olewa, biegnie ze śmiechem wprost na samochód (który na szczęście jest narazie w bezpiecznej odległości).Krew mi się zagotowała. Kiedyś bym ją skrzyczała- ze strachu. Teraz opanowuję nerwy i wsadzam wyrywająco-gryząco-kopiącą-drącąsięnacałegardło Nikosię do wózka. No i się zaczyna:krzyczy tak jakbym co najmniej wyrywała jej kończyny, kopie wózek, wierzga, piszczy, drze się wniebogłosy. Mówię jej(choć w tym hałasie nie mam pewności czy usłyszała), że ostrzegałam ją, że samochód jest niebezpieczny, trzeba schodzić na bok itp itd... Tłumaczę, że gdy się uspokoi to ją wypuszczę... Powtarzam to co jakiś czas spokojnym, ale stanowczym tonem... A ona drze się, drze, drze, drze...i tak długie minuty... Wkońcu zaczyna zawodzić "mammmmuu mammusia, mam, mamusia"... Przytulam ją a ona znów aria operowa. Tłumaczę po raz kolejny, że przytulę i wyciągnę, gdy się uspokoi. Czułam wzrok koleżanki. To z boku wyglądało naprawdę beznadziejnie. Dziecko płacze, wzywa mamusie a ta jak robot "jak się uspokoisz to się poprzytulamy i wyjdziesz z wózka". W końcu przestała płakać, uspokoiła się. Pewnie z braku sił. Przytuliłam z bolącym sercem (to jest cholernie trudne patrzeć na łzy dziecka)... Wytłumaczyłam jeszcze raz dlaczego włożyłam ją do wózka i zapewniłam, że gdy będzie uciekała to znów się tam znajdzie. I jak za sprawą czarów moje dziecko szło grzecznie za rękę a nawet gdy się oddalało, to widząc samochód biegło do mnie lub na pobocze. Mam nadzieję, że ta lekcja ją czegoś nauczy. Tą bitwę wygrałam, ale wojna nadal trwa...Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00283968786144377265noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7738638096732500271.post-34645791229784293352014-07-12T12:38:00.001+02:002014-07-12T16:35:57.455+02:00Czy dobry człowiek jest frajerem?<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikDPcAtyXeid7hwCEETW1gc-qDGGG4zHG1rN_s_F0XYBrvkcZOKZ3lfaUafRdBnBzBXVhP8lY0Sycl2UN69t4T0hyYrgSyHE83rlBhyphenhyphen_r1ARt-m_l7O8RJDlFn9Dbc2UUb4sr0qsYdgVDs/s1600/7cd1eb004eb667f5c3f7a5c74dda3a41,640,0,0,0.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikDPcAtyXeid7hwCEETW1gc-qDGGG4zHG1rN_s_F0XYBrvkcZOKZ3lfaUafRdBnBzBXVhP8lY0Sycl2UN69t4T0hyYrgSyHE83rlBhyphenhyphen_r1ARt-m_l7O8RJDlFn9Dbc2UUb4sr0qsYdgVDs/s1600/7cd1eb004eb667f5c3f7a5c74dda3a41,640,0,0,0.jpg" height="213" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="http://m.natemat.pl/7cd1eb004eb667f5c3f7a5c74dda3a41,640,0,0,0.jpg">źrodło</a></td></tr>
</tbody></table>
Gdy rzucę hasłem <i>"dobry człowiek" </i>to jakim go widzicie?Zajmijmy się najpierw wyglądem fizycznym. Czy jest to ktoś o sprężystym, umięśnionym i zdrowym ciele? Czy ów człowiek nosi czyste ubrania, czy są to ubrania markowe? Czy ten człowiek pachnie dobrymi perfumami i ma nienaganną fryzurę? Czy dobry człowiek jest atrakcyjny?? Czy ma rodzinę, przyjaciół, dobrze płatną i satysfakcjonującą go pracę?Czy wypada by dobry człowiek kochał seks i czerpał z niego przyjemność??<br />
<a name='more'></a><br />
A jego wnętrze?Czy dobry człowiek może się gniewać, czy może stanąć w obronie swoich bliskich i zadać tym samym ból innej osobie? Czy może się chwalić swoimi osiągnięciami, czy może być pewny siebie? Czy wypada,by walczył o marzenia i dążył do lepszego bytu- również materialnego?...<br />
Nie wiem jak wam, ale mnie dobro <ale takie ponad przeciętne>wydaje się hmmm...mało atrakcyjne, naiwne, przestarzałe? Komuś takiemu jak ja- kto chciałby rozwinąć się duchowo, ale nie wie od czego zacząć- dobro wydaję się niemodne i nie zachęca do zmian.<br />
No kurczę... Czy dobremu, ponadprzeciętnie dobremu człowiekowi wypada nosić fajne ubrania lub ćwiczyć swoje ciało, czy wypada chcieć być atrakcyjnym? A czy taki człowiek może mieć wypasiony telefon czy laptop? Chcę być dobra, ale nie chcę być cichą szarą myszą, która ciągle gdzieś będzie nadstawiać drugi policzek...Nie chcę żyć jak Hiob, którego Bóg ciągle ćwiczy... Biblia pokazuje mi, że ślepa wiara nie popłaca, że głęboko wierzący człowiek to naiwny frajer, któremu ciągle coś złego się przytrafia.<br />
Muszę wyzbyć się stereotypów nałożonych mi przez rodzinę, nauczycieli i księży, którzy niby zachęcali mnie do bycia dobrą, ale jednocześnie obrzydzali mi to poprzez nakładanie ciągłych zakazów i nakazów...<br />
Uczę się żyć w zgodzie ze sobą i szukam swojej, indywidualnej drogi... Nie chcę być cierpiętnicą żyjącą w ascezie bez przyjemności... A może tak trzeba... Ja nawet do kościoła nie chodzę, dziecka nie ochrzciłam i w sumie to nawet się nie modlę.... Czy można żyć w miłości i pokoju bez przynależenia do jednej "wiary"...?<br />
Uczę się... mój Bóg jest wszędzie... jest w drzewie i kropli deszczu... Jest w mojej matce i w moim dziecku... Jest tu i teraz... Mój Bóg nie jest złowrogim, majestatycznym sędzią, który tylko czeka na moje błagalne modły. Mój Bóg nie chce mnie klęczącej, uniżonej, ze spuszczoną głową... Mój Bóg chce , bym kochała i była kochana,chce mojego szczęścia... Mój Bóg i Twój Bóg to jest ten sam KTOŚ. Tylko Ty patrzysz na niego oczami kościoła czy innej instytucji... Ja staram się go zobaczyć po swojemu...<br />
Chcę pokazać mojemu Dziecku, że można być dobrym i szczęśliwym, zdrowym, spełnionym. Jedno drugiego nie wyklucza, większość choć się do tego nie przyznaje tak właśnie uważa.<br />
Cholera jak być dobrym i kochać życie i czerpać z niego garściami????Czy to jest w dobrym tonie, czy tak wypada?...A może, gdy nauczę się już MIŁOŚCI to cielesne przyjemności mi zobojętnieją?Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00283968786144377265noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7738638096732500271.post-62117292545737806172014-07-10T16:42:00.000+02:002014-07-10T16:42:27.247+02:00Zdziadziałam?<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJglU5G8nk3BgcZ0GNrPpkn7vjGgV_RXKes1GHipkngL-GHsmE4Dq8kSI2Vk7Kx_4jBlSTpGdHFNLGxsmgIjN1Ils-Trz6y_EUxYetUpPStAL-Rqz0FtrRhB5lc7lgNcQ0QPJwU6OF4MSW/s1600/images+(12).jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJglU5G8nk3BgcZ0GNrPpkn7vjGgV_RXKes1GHipkngL-GHsmE4Dq8kSI2Vk7Kx_4jBlSTpGdHFNLGxsmgIjN1Ils-Trz6y_EUxYetUpPStAL-Rqz0FtrRhB5lc7lgNcQ0QPJwU6OF4MSW/s1600/images+(12).jpg" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="http://www.meteoprog.pl/thumbnails/uploaded/moor/cropr_660x471/big_7f393f08e08f6c52f14c33f0618075c013109777760.jpg">źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
Chyba każdy z nas jako dziecko miał chwile, gdy będąc złym na rodzica z całym przekonaniem obiecał sobie w duchu "ja taki nie będę!". Mała Monika była szczególnie wściekła, gdy mama nie pozwalała samej chodzić do sklepu lub ciapać się w kałuży... I wściekła byłam, gdy już w listopadzie musiałam paradować w czapce albo gdy nie mogłam bawić się jej kosmetykami... A teraz???<br />
<a name='more'></a>Jestem równie zrzędliwą matką co moja i czepiam się prawie tych samych rzeczy... No dajmy na to dziś. Padało całą noc, więc wokół bloku jest mnóstwo kałuż, błota, ślimaków, glizd i wszystkiego tego, co większość dzieciaków ubóstwia...Owszem, założyłam Nikosi kalosze więc nie trzęsłam się nad nią, gdy tylko zbliżała się do wody... Wszystko było ok, gdy wrzucała do niej patyki lub nawet skakała do niej...Ale gdy upodobała sobie tą najgłębszą i zaczęła skakać nalewając sobie 2 litry wody do butów, chlapiąc siebie oraz wszystko i wszystkich wokół no to przestałam być tolerancyjna... Trzy razy jej zmieniałam portki na suche. Gdy wkońcu kałuże jej się znudziły (no nie tak znudziły co wystraszyła się groźbą pójścia do domu) to swoje zainteresowanie skupiła na ślimakach... Ble!!! Fuj!! No ja kocham zwierzęta, ale żeby to coś oblizgłe?... Widziałam obrzydzenie mam starszych dzieci, które z lubością zbierały ślimaki do słoików po to, by założyć hodowle w domu... Moja Nikosia nie pałała aż taką miłością do tych stworzeń. Wręcz przeciwnie- czerpała przyjemność z tego jak skorupki chrupały pod podeszwą kalosza.. No spokojnie- zginął tylko jeden, bo nie zdążyłam go uratować...<br />
Po ślimakach nadejszła pora na zbieranie petów... No na szczęście pora obiadowa nieuchronnie się zbliżała i ukróciłam jej zbieractwo okolicznych smrodków...<br />
I tylko tak się zastanawiam... Kiedy ja tak zdziadziałam?? No nie mogę słuchać tego swojego "nie rusz, nie dotykaj, zaraz pójdziesz do domu"... Ech...Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00283968786144377265noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7738638096732500271.post-8159448635367017532014-07-09T15:59:00.001+02:002014-07-09T15:59:28.989+02:00Rozejrzyj się! Spacer z psem wokół osiedla. Jak zawsze patrzę w górę: 5 piętro, najwyższe w bloku.<br />
Uchylony balkon i jest on. <br />
<a name='more'></a>Mężczyzna jak co dzień siedzi na wózku inwalidzkim i spogląda przed siebie. Może ogląda tv, może rozmawia albo po prostu patrzy w ścianę...Nie widzę co robi, widzę tylko jego postać... Nigdy wcześniej go nie widziałam. Szczerze nie wiedziałam nawet, że taki człowiek istnieje. Ten mężczyzna nie wychodzi z mieszkania. Ma żonę, ale starszą i słabą, która z pewnością nie ma na tyle siły by znieść go schodami na dwór. Cały jego świat to mieszkanie i to, co zobaczy przez uchylony balkon...<br />
Poczułam ulgę...<br />
<br />
Moją sąsiadkę często odwiedza córka. Kobieta po 30, mężatka, ma synka w wieku około 6 lat. Czasem spotykam ją na placu zabaw. Jest sympatyczna i jakaś taka...dobra. Są ludzie, od których emanuje dobro i ona taka jest.<br />
Dziś znów ją widziałam. Jest środek lata. Kobieta ma bluzkę z krótkim rękawem i rybaczki... To strasznie rzuca mi się w oczy. Nigdy tego u niej wcześniej nie widziałam. Rozległe blizny po oparzeniach pokrywają przedramiona i łydki... Są brzydkie i bardzo widoczne.<br />
Jest mi wstyd. Ja przejmuję się swoim cellulitem,rozstępami i obwisłymi cyckami. Czasem myślę, że nikomu już się przez to nie spodobam. Jestem próżna.<br />
<br />
Mam zasadę, której staram się przestrzegać: nie porównuj się z innymi, zawsze znajdą się lepsi i gorsi. Ale może czasem warto rozejrzeć się wokół i zauważyć, że nie jesteśmy pępkiem świata a nasze problemy nie są tak wielkie jakimi my je widzimy?Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00283968786144377265noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7738638096732500271.post-54710925214732363982014-07-07T15:37:00.000+02:002014-07-09T16:00:35.322+02:00Ach te Dzieciaki!Dwóch pięcioletnich chłopców bawi się ze sobą.<br />
Zawzięcie rozmawiają, po czym jeden zwraca się do mnie:<br />
-A wies Monika..kiedyś bawiliśmy się z Arkiem w skoki ze schodów na trawę... To były piękne czasy!!<br />
<br />
Uff starość nie radość.:D<br />
<a name='more'></a><br />
<br />
***<br />
Jedna z sąsiadek wynosi dzieciakom ciastka. Oczywiście zaraz wszystkie się rzucają na łakocie..<br />
Moja Nikosia zamyślona jak zawsze upuszcza ciacho na ziemię.<br />
Już chce je podnosić, gdy jej podwórkowy kolega powstrzymuje ją:<br />
-Nikosia nie rusaj!! Jest brudne!Daj ja Ci je najpierw obliże!!<br />
<br />
Higiena przede wszystkim:D<br />
<br />
***<br />
Pięcioletni Arek właśnie wyszedł na dwór. Podchodzi do mnie i mówi:<br />
-Patrz jaki jestem dziś seksowny.<br />
<br />
Bezpośredni chłopak:D<br />
<br />
***<br />
Dwie dziewczynki bawią się w piaskownicy.<br />
Jedna 5 ,a druga 3 lata. Co chwilę wymyślają nowe pomysły na zabawę. Nagle ta starsza mówi:<br />
-Ej a teraz bawmy się, że ja mam focha.<br />
<br />
Jak foch to foch:D<br />
<br />
***<br />
Te same dziewczynki. Starsza zawzięcie ze mną rozmawia, opowiada mi niestworzone historie.<br />
-Opowiedzieć Ci wiersyk???<br />
-Pewnie!- zachęcam dziewczynkę<br />
-Przyszła mama do domu...psykleiła liścia pod KORDŁE i powiedziała, że to jest pies. A to był Kot!!<br />
<br />
Normalnie aż sobie to szybko zapisałam w tel tak mnie powaliła ta poezja:D<br />
<br />
***<br />
Dwie czteroletnie bliźniaczki bawią się w dom... Jestem w pobliżu, więc w końcu zaczynają ze mną rozmawiać. Jedna zaczyna opowiadać:<br />
- A Zośka jadła kapustę i tam był pająk i go zjadła.<br />
<br />
YYY.. smacznego:)<br />
<br />
<br />
***<br />
A to już Nikosia. Siedzę na łóżku, zapisuję coś w telefonie. Ona stoi za mną ,trzyma mnie za ramiona i skacze rechocząc przy tym okropnie. Już mnie to zaczyna drażnić, więc pytam:<br />
-Czy ja wyglądam jak trampolina????<br />
-Nie mama, jak koń.- odpowiada Nikosia<br />
<br />
Kurde, jeszcze i ta mnie wpędza w kompleksy no.:PAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/00283968786144377265noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7738638096732500271.post-33124868536709258002014-07-06T20:30:00.000+02:002014-07-06T21:27:17.137+02:00Fatum czy co?<div style="text-align: left;">
Niedziela, tuż po obiedzie. Nikosia zapadła właśnie w sen a ja postanowiłam zostawić ją pod opieką mamy i wybrać się na zakupy. Rowerem. Rowerem <u>mojej mamy.</u></div>
Tak dawno nie prowadziłam dwóch kółek i tak strasznie miałam na to ochotę, że gdy tylko wskoczyłam na siodełko mimowolnie wyskoczył mi na twarz uśmiech..I tak jechałam i uśmiechałam się do siebie i z siebie, bo z pewnością wyglądałam dziwnie. Na szczęście o tej porze, gdy słońce znajduje się najwyżej rozsądni ludzie kryją się w cieniu swoich domków...<br />
<br />
<a name='more'></a><br />
Jest tak miło... Letni wiatr smaga moją uśmiechniętą twarz... Bossko!! To tylko rower, ale ja od trzech tygodni nie ruszyłam nigdzie bez Córki a od ponad roku nie jeździłam na rowerze.<br />
Mijam sklep i postanawiam, że pojadę na małą przejażdżkę w stronę lasu... To dość blisko, więc nie powinno mi to zająć dużo czasu. Powinnam się wyrobić do końca drzemki N.<br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: right; margin-left: 1em; text-align: right;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjaTqOtt2v2gOvMKuXquiWNgPV0SDuHp4Mr0Tafpi1YO4voHlLXArpFS7SdLXtF_FgtjDDXAu6Xa-RSuoHDBcT6vn7WU_anvF6-rfS_YF13LiL5AaPBQxZTw8a_At9oiMvcBqhY0a7Zv2va/s1600/pobrane.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjaTqOtt2v2gOvMKuXquiWNgPV0SDuHp4Mr0Tafpi1YO4voHlLXArpFS7SdLXtF_FgtjDDXAu6Xa-RSuoHDBcT6vn7WU_anvF6-rfS_YF13LiL5AaPBQxZTw8a_At9oiMvcBqhY0a7Zv2va/s1600/pobrane.jpg" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="http://nurmi.flog.pl/wpis/4589136/snopki-sia">źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
Jest pięknie! Nade mną spokojnie szybują bociany... Mijam rodziny, którym jednak nie groźny upał...Po lewej płynie rzeka a po prawej pola, na których jest pełno snopków siana... Cudownie!!! I tak jadę, jadę, jadę... O wiele dalej niż zamierzałam... Wjeżdżam do lasu i czuję przyjemny chłodek...I ten zapach..<br />
Nagle mój tyłek zaczyna dziwnie podskakiwać. Coś niedobrego dzieje się z tylnym kołem.<br />
Po zejściu okazuje się, że przebiłam dętkę!!!! Tylko nie TO!!:/<br />
Okoliczności przyrody tracą swój urok a uśmiech szybko znika z gęby. Jestem wkurwiona.<br />
Znajduję się około trzech km od domu. Dużo i nie dużo... Podczas mojego szalonego pędu na rowerze zdążyłam upocić się jak świnka. Jest tak upalnie. Do tego tak mi się chce pić, o matko!!<br />
No to idę... jakoś te bociany mnie już nie cieszą, ani snopki, ani las... Zaraz moja mamusia będzie się źlić, że jej przebiłam koło.. A trzeba przyznać, że powiedziała na odchodne"tylko nie przebij roweru". Na co rzuciłam "no co Ty, jadę tylko do sklepu".<br />
Mam pecha. Tłukę szklanki, robię uszczerbki na talerzach... Ostatnio jak włączyłam światło w łazience to tak coś pierdyknęło, że nie miałam prądu ani ja ani sąsiedzi...Palę żarówki gniazdka, przedłużki (wczoraj). Co kto chce???:D<br />
Ciąży nade mną fatum. Jak to cholerstwo ODGNAĆ???<br />
<br />
Pozdrawiam<br />
<br />
Zmęczona Monika Ka<br />
<br />
<br />
<br />
P.S szkoda, że nie wzięłam tel i nie porobiłam zdjęć...Widoczki takie jak na zdjęciu:)<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00283968786144377265noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7738638096732500271.post-8009543575452553932014-07-05T14:11:00.002+02:002014-07-05T14:11:27.621+02:00Czy kurze domowej musi być źle? <br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigIBZoe7orF2Pb6cvXu24SekfuJ6TQef7lUuKcVIH3gtLp1EwXFzl-uTCjjuGWVU_KwxpLvbqm-AKRcg-LA_YAQ_S7h6NAwYCzaEIYv-YiSgwRqmqaMYBbp7YTIM9jjbQflYKL8krOkBBf/s1600/kobieta-kuradomowa2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigIBZoe7orF2Pb6cvXu24SekfuJ6TQef7lUuKcVIH3gtLp1EwXFzl-uTCjjuGWVU_KwxpLvbqm-AKRcg-LA_YAQ_S7h6NAwYCzaEIYv-YiSgwRqmqaMYBbp7YTIM9jjbQflYKL8krOkBBf/s1600/kobieta-kuradomowa2.jpg" height="320" width="249" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="http://www.superpani.pl/kobiety/psyche/kobieta-kuradomowa2.jpg">źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
Stoję przed blokiem w gronie kilku pań, jedne są matkami, jeszcze inne babciami. Wszystkie łączy jedno- nie pracują zawodowo, zajmują się domem. Ot, kurki domowe. I tak stoję i słyszę licytację! Która ma gorzej, która bardziej zmęczona/znudzona pod koniec dnia, która ma więcej obowiązków i która większy rzyg na rutynę...Oczywiście ja też coś rzucam od siebie, ze Nikosia daje popalić i znów ten obiad trzeba wymyślać i że co dzień to samo- standardowe hasła.<br />
Po przyjściu do domu zaczynam się zastanawiać: czy faktycznie bycie kurą domową jest takie złe, czy mnie jest źle?<br />
<a name='more'></a> Oczywiście nie jest idealnie, bo chciałabym mieć więcej swobody i czasu na bycie ze znajomymi i przyjemności... No jest parę spraw, do których mogę się przyczepić, ale w ogólnym rozrachunku to jest mi dobrze. Odkąd byłam dzieckiem mówiłam, że "chce mieć tsi dzieci, psia i dom". No kurcze, dobrze mi gotować coraz to wymyślniejsze obiady i widzieć pustą małą, różową miseczkę po obiedzie a potem drapać najedzony brzuszek. I lubię spacerować niespiesznie i prasować, gdy jest już ciemna noc a ona śpi tak spokojnie... Lubię podlewać moje kwiatki, wieszać świeżo wyprane ubrania... Lubię zapach umytej podłogi... I lubię się napocić trzepiąc dywan... Lubię robić z Nią kruche ciasteczka a potem narzekać jaki to bałagan... Lubię być upaprana mąką, zupką, serkiem... Ja naprawdę lubię tą moją codzienność!!! Tylko czemu wszystkie na to narzekają?? Czy rzeczywiście wszystkie są takie uciemiężone i zniewolone? Ja wiem, rozumiem i szanuję kobiety, którym "siedzenie" w domu nie odpowiada, które odnajdują się w pracy... Mam jednak wrażenie, że to świat nakazuje nam kobietom być żądnymi sukcesu seksbombami. Wszystkie kolorowe gazetki gardzą gospodyniami domowymi. A sama gospodyni kojarzona jest z tłustowłosą, bezmejkapową kobitką, koniecznie udręczoną przez dzieci i męża, której głównym atrybutem jest mop! W dodatku taka kura domowa to napewno bezmózg, który nigdy książki nie miał w ręce. Przecież gdyby była mądra to by się rozwijała, kończyła jedne, drugie, trzecie studia a potem zdobywała kolejne szczeble w karierze zawodowej. a! Rodzina standardowa, gdzie mąż pracuje to samo ZUUUOOO!!! Trzeba wkońcu pokazać tym chłopom gdzie ich miejsca- do garów!! My kobiety dość już się namęczyłyśmy...<br />
Może jestem dziwna... Ale marzę o domku, ogródku, mężu, na którego będę czekać z pysznym obiadem no i dzieci...mam jedno a chciałabym jeszcze minimum dwoje... Chcę być kurą domową z prawdziwego zdarzenia...Ale ja jestem staroświecka...Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00283968786144377265noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7738638096732500271.post-30775010769691902622014-07-03T15:22:00.000+02:002014-07-03T15:23:26.154+02:00Dlaczego okłamuję swoje dziecko??<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNx-9hEt9XyL5Xx7kOkLZMqfgvR1l-0M3L3PK1rQcbl8PrVwJHNyI4AXL4hjjtxi-7o1f8Sa2OwmDr3I9-AyIvFoN8v6Wr1eAvi8NNITZJoToQb3YWlYuKrOEQr65KHM6E_gfeZeFTTkYw/s1600/image00.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNx-9hEt9XyL5Xx7kOkLZMqfgvR1l-0M3L3PK1rQcbl8PrVwJHNyI4AXL4hjjtxi-7o1f8Sa2OwmDr3I9-AyIvFoN8v6Wr1eAvi8NNITZJoToQb3YWlYuKrOEQr65KHM6E_gfeZeFTTkYw/s1600/image00.png" height="178" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="http://www.wyzszaszkolauwodzenia.pl/files/website/images/pages/szkolenia/klamstwo_doskonale/image00.png">*</a></td></tr>
</tbody></table>
Pamiętam, że gdy Nikosia była jeszcze bezzębnym niemowlakiem przeczytałam artykuł potępiający okłamywanie dzieci. Był tam najazd na rodziców, którzy robią swoje latorośle w bambuko, wciskają im kity pokazując tym samym brak szacunku wobec nich. Pomyślałam- jak tak można do cholery??? Ja taka z pewnością nie będę- PRAWDA I TYLKO PRAWDA!!!<br />
<a name='more'></a><br />
Ehh... Minęło kilka miesięcy i jakoś ta prawda zaczęła się zacierać i kłamstwo wkradło się w nasze sielskie życie. Okrutne, ale prawdziwe. No dajmy na to dziś. Pamiętacie, co wczoraj sobie obiecałam? Detoks od tv. Zaraz po śniadaniu a może jeszcze przed zaczęło się: "mama tumisie, mama tumisie, mama tumisie...". I już miałam powiedzieć, wytłumaczyć , że nie włączymy bo przecież ten stan alfa i przekazy podprogowe,zbyt dynamicznie zmieniające się obrazy i, że tv to samo zuuuooo i negatywnie wpłynie na jej przyszłość...Inteligentna jest, po mnie- zrozumiałaby. Już to układałam w myślach, gdy ni stąd ni zowąd palnęłam: "Nikosiu bajek dziś nie będzie, nie ma prądu, pan musi przyjść naprawić". Spojrzałam się na mą Córkę spodziewając się, że zaleje się potokiem łez- z żalu, bądź ze śmiechu jaka ja głupia. A ona całkiem poważnie odpowiedziała:"pan napjawi, bai nie ma" i poszła się bawić. !!! No tak okłamałam ją- pomyślałam. Ale za to w jakim szczytnym celu!<br />
Czasem nie ma dnia bez wciskania kitu. Przykład? O kurde to znów z dzisiaj... Nikosia je ciastka. Resztę opakowania schowałam w inne miejsce, bo wiem co zaraz będzie. Gdy po łakociach zostają tylko okruszki Córka idzie do szafki, otwiera i widząc, że ciastek nie ma zaczyna płacz, lament i krzyk "ciasio, ciasio, ciasio!!!! Chcąc załagodzić sprawę mówię "Rybko ciastek nie ma, skończyły się". Zasmarkana Nikosia rozumie "nie ma, do kepu kupić".<br />
Wczoraj też się nie popisałam. Pora na drzemkę. Córka trze oczy, ale ucieka, nie chce myśleć nawet o leżeniu. Jest zmęczona, zdenerwowana i krzyczy "na dwój, na dwój". Co robić, co robić-myślę. Po czym mówię" Nikoś, później pójdziemy na dworek, teraz dzieci nie ma na dworze, wszystkie dzieci poszły teraz na drzemkę". A przecież nie poszły. Jak byk słychać. Ale kit działa. Moje dziecko kwadrans później śpi oddychając miarowo...<br />
Przykładów mogę mnożyć i mnożyć.<br />
Nie ma co-ładnie się prezentuję w blogosferze. Matka, co nie dość, że daję dziecku oglądać bajki to jeszcze je okłamuje bezczelnie. No ale może ktoś w komentarzu tak mi pociśnie wyzywając od wyrodnych, że się zmienię??<br />
<br />
Pozdrawiam<br />
<br />
Monika KA<br />
<br />
* źródło zdjęciaAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/00283968786144377265noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-7738638096732500271.post-55203548947342159622014-07-02T07:33:00.004+02:002014-07-03T12:58:54.173+02:00Wyłącz tv-włącz myślenie! Jak to ładnie brzmi-matka samodzielna. To takie odpowiedzialne i optymistyczne!Ale nie zawsze tak jest, czasem brak sił a matka samodzielna wcale już nie taka dzielna tylko nieporadna i zmęczona.<br />
Będąc w ciąży dużo sobie obiecywałam co do wychowywania Córki. Miało być dużo cierpliwości, mądrości i rozsądku.Rzeczywistość jednak brutalnie ściągnęła mnie na ziemię. I choć niektóre sprawy, którym uległam nie są szkodliwe a wręcz pomocne jak np.spanie z dzieckiem- to są też takie, które muszę naprawić, bo mówiąc kolokwialnie "dałam dupy".<br />
<a name='more'></a>TV i BAJKI "DOBRE" NA WSZYSTKO<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQV-mZxbhErqh07wziYsZ1aNrXPsvLqRyQMuIY0CHr6zaqxQF4yTNicydRX5jZnKU2XOXI4MtcPtJRB2036vFN_l3izTx0p-Fu3M32GLaIzDgkEYvV9gPDIkGJwXHJA4Igdcytxu3QN6hw/s1600/Jaki-telewizja-ma-wp%C5%82yw-na-dziecko.jpg" imageanchor="1" style="line-height: 18px; margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><span style="background-color: white; color: black; font-family: Times, Times New Roman, serif;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQV-mZxbhErqh07wziYsZ1aNrXPsvLqRyQMuIY0CHr6zaqxQF4yTNicydRX5jZnKU2XOXI4MtcPtJRB2036vFN_l3izTx0p-Fu3M32GLaIzDgkEYvV9gPDIkGJwXHJA4Igdcytxu3QN6hw/s1600/Jaki-telewizja-ma-wp%C5%82yw-na-dziecko.jpg" height="213" width="320" /></span></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="http://www.exitdoor.pl/dzieci/ogladanie-telewizji-wplyw-na-dziecko/"><span style="background-color: white; color: black; font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: small;">*</span></a></td></tr>
</tbody></table>
Wiecie jak to jest? Wstajesz rano i zastajesz wszechobecny bałagan, naczynia do umycia, obiad do ugotowania... Pies i piękna pogoda domagają się spaceru... Twój wygląd też prosi łaskawie o naprawę. I wśród tego ono:dziecko. Wisi u Twej nogi, domagając się noszenia, zabawiania, tulenia...Jesteś sama, nie masz nikogo do pomocy. Twoje zniecierpliwienie rośnie, czas mija... Obiad leży, Ty nadal jak po całonocnej imprezie, a w mieszkaniu sajgon... Odkładasz zdrowy rozsądek na bok i robisz to- włączasz bajkę. Nagle robi się cicho od ciągłego "yyyy eeee yyyy", w końcu możesz odetchnąć. Obiad się robi, porządek się robi, Ty odpicowana... Zrobiłaś to wszystko w godzinę zamiast w cztery. Ach, to był tylko ten jeden raz...<br />
Tak to się właśnie u nas zaczęło. Niewinnie. Przecież to tylko parę minutek, nikomu się krzywda od tego nie stanie. Czyżby?<br />
<br />
Obserwowaliście kiedyś twarz dziecka oglądającego tv???<br />
<br />
Telewizja oddziałuje na małe dzieci również poprzez specyficzny sposób przekazywania informacji. Obraz telewizyjny w początkach jej istnienia trwał przeciętnie 30 sekund. Teraz jest on nie dłuższy niż 5 sekund, co jest prawie na progu świadomości dziecka. Potok zmieniających się obrazów i nadmiar informacji zawartych w programach telewizyjnych, nawet tych przeznaczonych dla dzieci, może okazać się nieodpowiedni dla jeszcze nieukształtowanego układu nerwowego malucha. Natłok bodźców skutkuje więc często zniecierpliwieniem, rozdrażnieniem, zmęczeniem dzieci.<br />
Ponadto maluchy nie potrafią ocenić, które treści są istotne, a które nie. Nie umieją również jeszcze odróżniać fikcji od rzeczywistości. Duża ilość bodźców na raz, których maluch nie jest w stanie przetworzyć, sprawia, że dzieci są zmuszone do selekcjonowania odbieranych treści. Nie mając czasu na ich uporządkowanie, przyswajają informacje tylko podstawowe, łatwiejsze w odbiorze. Uczą się chaotycznego wybierania treści. W takich warunkach zaczynają preferować treści niewymagające wysiłku umysłowego. Dziecko, przy trudniejszych zadaniach, zaczyna szybko się frustrować. W przyszłości prowadzić to może do uszkodzenia zdolności koncentracji. <strong style="line-height: 18px; margin: 0px; padding: 0px;">Jeśli już pozwalamy dziecku oglądać jakiś program, upewnijmy się, ze jest on dostosowany do jego wieku i możliwości poznawczych.</strong><br />
<div style="margin-bottom: 12px; margin-top: 12px; padding: 0px;">
I na koniec jeszcze kilka punktów, co by Was utwierdzić w przekonaniu, że tv to zuuuooo:<br />
<span style="text-align: justify;"><br /></span>
<span style="text-align: justify;">Skutki nadmiernego oglądania tv przez dzieci:</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><u style="background-color: white;"><br /></u></span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
1. Nadpobudliwość i trudności z koncentracją (b. szybki potok obrazów – często kilka obrazów w jednej sekundzie!!! - uszkadza zdolność skupiania uwagi; bombardowane dźwiękiem i szybko zmieniającym się obrazem mózgi nie są wstanie nadążyć za akcją z linearnym myśleniem, są natomiast poddane potężnej sensorycznej i emocjonalnej stymulacji); nadmierne oglądanie telewizji zmienia strukturę mózgu dziecka<br />
2. Brak umiejętności językowych – głównym narzędziem telewizji jest obraz, nie słowo<br />
3. Nieumiejętność myślenia i rozwiązywania problemów (język i zdolność koncentracji to główne narzędzia myślenia)<br />
4. Zanik wyobraźni<br />
5. Nieumiejętność przewidywania konsekwencji - w telewizji ważne jest tu i teraz<br />
6. Lenistwo umysłowe, nawyk biernej i bezkrytycznej konsumpcji produktów masowej kultury<br />
7. Obniżenie wyników w nauce<br />
8. Postawa życiowa: niecierpliwość, potrzeba ciągłej zewnętrznej stymulacji i rozrywki, szybkie popadanie w nudę, oczekiwanie gratyfikacji bez wysiłku (rozdawanie nagród, łatwe konkursy)<br />
9. Niezadowolenie z własnego wyglądu prowadzące do zaburzeń w jedzeniu lub depresji (nierealistyczne, a często niezdrowe –osiągane poprzez anoreksję lub sterydy - standardy urody lansowane przez media)<br />
10. Niezadowolenie z dotychczas posiadanych rzeczy (podsycane celowo przez reklamy)<br />
11. Zanik wrażliwości, znieczulenie na cudzy ból i krzywdę w realnym życiu<br />
12. Lęk, niepokój, nieufność, pesymizm lub cynizm, demoralizacja, agresja<br />
13. Ograniczenie kontaktów z rówieśnikami, pogorszenie stosunków z członkami rodziny<br />
14. Obniżenie umiejętności społecznych i wskaźników inteligencji emocjonalnej<br />
15. Brak czasu i chęci na inne zajęcia (sport, czytanie, własną twórczość, rozmowy itd)<br />
16. U chłopców skłonność do postawy macho, agresji i pogardy dla kobiet, u dziewcząt cynizm, apatia lub agresja, przyzwolenie na bycie traktowaną jako obiekt fizycznego pożądania<br />
17. Uzależnienie jak od narkotyku (potrzebne coraz większe i mocniejsze dawki wrażeń)<br />
18. Zaburzenia w rozwoju fizycznym – z powodu długotrwałego unieruchomienia przed ekranem, braku ruchu, ćwiczeń równowagi i manualnych<br />
19. Krótkowzroczność (patrzenie na dwuwymiarowa płaszczyznę ekranu jest szczególnie niekorzystne dla małych dzieci, których oko jest przystosowane do widzenia trójwymiarowego).</div>
<div class="separator" style="clear: both; line-height: 18px; text-align: center;">
<span style="background-color: white; font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
Wiem, że to,co napisałam brzmi może nazbyt naukowo, ale ja nawet nie potrzebuję tych wszystkich dowodów, podpunktów, by wiedzieć, że coś jest nie tak. Choć bajki zaczęły się w życiu mojego Dziecka stosunkowo niedawno to już obserwuję objaw uzależnienia. Ona gdy tylko otworzy oczy już upomina się "mama tumisie, tumisie". Ok, może teletubisie nie zawierają przemocy i wiele uczą, ale i tak za dużo ich w naszym życiu. Dlatego od dziś stanowczy detoks. Więcej czytania, zabaw manualnych... Mnie zresztą też przyda się umysłowa gimnastyka. Na szczęście pogoda mi sprzyja, bo w końcu obudziło mnie piękne słońce!:)</div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<br />
Pozdrawiam cieplutko</div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<br />
Monika KA</div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="line-height: normal; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">*źródło zdjęcia</span></div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00283968786144377265noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7738638096732500271.post-2828201775826479682014-06-30T13:47:00.001+02:002014-07-03T13:00:08.901+02:00Porozmawiajmy Córciu :D<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXD3zJRkjt-ZDBWJ_ZSrhjqpzaJ7nYPs8vecC39X-JZ1P3RgArNoG2675ktYogVPK-MI2EPyfWSv_pf2Phyccf64la32DbTTLJDpkg9mWpcBMipsjX1KT07gSwFWQTTEcqStArmSp_VNIE/s1600/SNB18799.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXD3zJRkjt-ZDBWJ_ZSrhjqpzaJ7nYPs8vecC39X-JZ1P3RgArNoG2675ktYogVPK-MI2EPyfWSv_pf2Phyccf64la32DbTTLJDpkg9mWpcBMipsjX1KT07gSwFWQTTEcqStArmSp_VNIE/s1600/SNB18799.JPG" height="240" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">"mama gjamy pike"</td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
Witajcie Kochani<br />
<br />
Nikosia jeszcze jakiś czas temu była antyfanką wszelkich pojazdów komunikacji miejskiej. Każda podróż kończyła się płaczem i tym, że po takiej przejażdżce byłam cała mokra z nerwów. Szczególnie mam na myśli wszelkie pociągi, pksy czy autobusy... I ten wzrok innych pasażerów: jedni patrzyli z politowaniem, inni z oburzeniem<br />
.. Ale nic to!! Bo to już za nami:)<br />
<a name='more'></a>Teraz moja Mała kocha podróżować. Chłonie wszystko to, co mijamy za oknem. Wszystko jest dla niej takie fascynujące!<br />
-Mama dziewa!!!<br />
-Tak, mijamy drzewa...<br />
-MAMA KOOOPAKAAA!!<br />
-Tak, tu stoi koparka i naprawia drogę...<br />
-Ludzie siedziom...<br />
-Tak w busie siedzą ludzie i gdzieś jadą..<br />
-Pjaci jadom?<br />
-No możliwe, że jadą do pracy...<br />
-JEDZIEM, JEDZIEM!!!SIATŁO ONE, SIATŁO ONE!! JEDZIEM!!<br />
-Nie denerwuj się Nikoś, pan musi poczekać na zielone światełko i dopiero pojedziemy...<br />
-Niunia JEDZIE!!!!<br />
-Chwilkę poczekamy!!!<br />
...jacyś ludzie wysiadają na przystanku...<br />
-WIDZIENIA!!!!<br />
-Pam ma onice!!<br />
-Tak Nikoś, pan kierowca ma kierownice...<br />
-MZIUKA GLA!!!NIUNIA TAŃCI!!!<br />
-Pan włączył muzykę?:)<br />
<br />
I tak caluśką drogę... :) Fajnie tak prowadzić pierwsze rozmowy. Cieszę się, że jest taka ciekawa wszystkiego. Uwielbiam w dzieciach tą nieskłamaną fascynację każdym drobiazgiem. Świat dziecka jest prosty, jest tu i teraz... Jakże ja bym tak chciała...<br />
<br />
Wieczór. Nikosia biega bez piżamki, jak zwykle mi ucieka i nie chce się ubrać.<br />
Próbuję ją namówić: -Chodź tu bo jak Cię mama zaraz złapie to wycałuje szyjkę, brzuszek, plecki, nóżki....<br />
Nikosia przypomina: - Jesce dupe mama!<br />
<br />
Padłam i nie wstałam............. :D<br />
<br />
<br />
<br />
Pozdrawiam cieplutko z nad kubka czekoladowego cappuccino:)<br />
<br />
Monika KAAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/00283968786144377265noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7738638096732500271.post-15586836478862478382014-06-28T21:14:00.003+02:002014-06-28T21:14:34.591+02:00Złote rady<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKJWh6J23ep4lJs57yRjHHP9sIA5h4O3DfntV0f5f_shUHMH-N-qVqcF__eT7PAXqqtRiBbzHf7iVJm-3C5KyHnlY3xsze5gI096Rdvr9dvfG5lVac66SDdXN1g1UnNGmBmJd1WDBS8jZz/s1600/00010ERYFQG1U9ME-C116-F4.jpg" height="145" style="margin-left: auto; margin-right: auto;" width="200" /></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="http://i.iplsc.com/-/00010ERYFQG1U9ME-C116-F4.jpg">*</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<br />
Witajcie Kochani!<br />
<br />
Miał być post na całkiem inny temat, ale pewne zdarzenie z dzisiejszego dnia wytrąciło mnie z równowagi i muszę to z siebie wyrzucić. Po co mam sobie zatruwać umysł negatywnymi emocjami?<br />
W sumie to powinnam być już obojętna na takie sytuacje, bo są one naprawdę powszechne i z tego co czytam to każdej chyba mamie (szczególnie tym młodszym) przytrafiają się nagminnie...<br />
<a name='more'></a>O czym mowa? O wszystkich ciociach, babciach, paniach "złote rady", które to uważają, że są skarbnicą wiedzy i chcą się tą "wiedzą" koniecznie dzielić z całym światem... Bo przecież one lepiej wiedzą, lepiej doradzą, skomentują, skrytykują, lepiej wychowają TWOJE DZIECKO...Ech..<br />
Dziś na spacerze z Córką zdarzyła nam się niemiła sytuacja. Mianowicie Mała pociągnęła inną dziewczynkę za włosy. Oczywiście zaraz obie zalały się rzewnymi łzami. Dziewczynka- z bólu a moja skarcona przeze mnie. Nikosi lament roznosił się oczywiście na pół miasta... I nagle pojawiła się ona. Wyrosła jak z pod ziemi, załamała ręce, przekrzywiła siwą głowę i mówi do mojego dziecka:<br />
-zobaczysz jak będziesz taka niegrzeczna to mama Cię sprzeda.<br />
<u>Że co zrobię??!! </u><br />
Jestem osobą raczej łagodną w stosunkach z innymi ludźmi, młodzieńczy bunt już mi minął i nie lubię się kłócić,szczególnie z osobami starszymi, bo mam do nich szacunek, ale ta pani trafiła w mój czuły punkt. Bardzo, ale to bardzo uważam co mówię i jak mówię do mojego Dziecka. Chcę, by wyrosła na kobietę znającą swoją wartość, umiejącą okazywać uczucia. Chcę, żeby mnie szanowała nawet wtedy, gdy będę już upierdliwą staruszką. Działa to na zasadzie łańcuszka. Jeśli teraz zaniedbam pewne sprawy to potem one wyjdą w przyszłości i dorosła już Nikosia będzie żywym przykładem jak ją traktowałam w dzieciństwie. Nie chcę i nie życzę sobie, by ktokolwiek i kiedykolwiek wmawiał mojemu dziecku, że moja miłość do niej zależna jest od jej zachowania. Nie chcę by bała się, że jeśli zrobi coś nie tak to ja ją odtrącę. Kocham ją pomimo wszystko!<br />
Owa Pani pewnie nie miała złych zamiarów, ale zdenerwowało mnie to, że gdy delikatnie zwróciłam jej uwagę to ta obruszyła się niesamowicie i zawyrokowała mi, że z moim podejściem Córka <br />
da mi ostro popalić i wtedy to ja zobaczę kto miał rację. Kolejne słowa z mojej strony nie były już tak łagodne jak te pierwsze, ale powiedziałam sobie:dość. Jestem matką, dorosłą, odpowiedzialną kobietą i nie dam sobie wciskać tak idiotycznych uwag w stosunku do mojego dziecka. Wszelkie inne, mądre sugestie przyjmuję na klatę, bo nie uważam się za chodzącą encyklopedię i zawsze chętnie się czegoś nauczę.<br />
<br />
To tyle na dziś z mojej strony, jutro będzie przyjemniej:)<br />
<br />
<br />
Pozdrawiam cieplutko<br />
<br />
Monika Ka<br />
<br />
<br />
<br />
* źródło zdjęcia<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00283968786144377265noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7738638096732500271.post-20025570536944285292014-06-27T08:38:00.002+02:002014-06-27T08:38:33.885+02:00Diabeł to czy Anioł... czyli życie z dwulatką u boku:)<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8Tt8pOGiOrh58XMNNYt1LTU-SeAXVAOt5PYvkVYZv7Vs1UUIRnFfc6nfWiTM-evc0t-iyAY2QurlNSbOtMKaClGh_30_lMR-Dy5k-VJVEiDVaxm53lGj19X1H-vTEJ4JcGWfiPj35OsAO/s1600/can-stock-photo_csp15773885.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8Tt8pOGiOrh58XMNNYt1LTU-SeAXVAOt5PYvkVYZv7Vs1UUIRnFfc6nfWiTM-evc0t-iyAY2QurlNSbOtMKaClGh_30_lMR-Dy5k-VJVEiDVaxm53lGj19X1H-vTEJ4JcGWfiPj35OsAO/s1600/can-stock-photo_csp15773885.jpg" height="200" width="182" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="http://comps.canstockphoto.com/can-stock-photo_csp15773885.jpg">*</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />
Witajcie Kochani<br />
<br />
Mam Córkę, która w sierpniu skończy dwa latka. I choć ujawnia silny temperament nie od wczoraj to właśnie teraz wielokrotnie zyskał on na sile. Sądzę i pewnie się nie mylę, że to sprawka- podstępnego, ziejącego strachem wśród rodziców, sławetnego- buntu dwulatka!<br />
<a name='more'></a><br />
Nikosia w ciągu minutki potrafi płynnie przejść od uśmiechu do rozdzierającego głowę wycia.:/ I nawet, gdy w danej chwili spokojnie bawi się lalą to wiem, że w ułamku sekundy ta lala może fruwać wśród krzyku i pisku z jakiegoś dziwnego, nieznanego dla mnie powodu.<br />
Moja Córuś jest słodka, kochana- często w ciągu dnia przytula się do mnie,gładzi po policzku, całuje i mówi "kofam mamę", "moja mamusia". Wystarczy jednak, że stanę jej na przeszkodzie ku jakiejś pożądanej, ale nieodpowiedniej dla niej zabawie a potrafi ugryźć krzycząc "nie cie mamy!".<br />
Zmienna jak pogoda. Samodzielna do bólu, wszystko "siama". I cieszy mnie ta samodzielność i smuci i czasem złości, gdy nie pozwala założyć skarpetek, bo "siama" a po chwili krzyczy nerwowo, gdyż to nie taka prosta sprawa to całe ubieranie. Był czas, gdy nie chciała bym szła z nią na spacer, bo ona przecież "siama idzie". I gdy ja dwa kroki w jej kierunku to ona z impetem pcha mnie w kierunku domu tupiąc i kipiąc nerwami "nie cie mamy, siama idzie niunia". I gdy ząbki trzeba myć to ona oczywiście SIAMA. Więc przymykam oko na to niedokładne szorowanie i uśmiecham się pod nosem widząc jak z każdym dniem coraz zwinniej wywija szczoteczką. Czasem jest zabawnie.Gdy nadchodzi pora sprzątania zabawek to ja dla odmiany zaczynam to robić,a ona nie pozwala i "siama":D Sprzątaj więc sama- czemu nie.:)<br />
Rośnie mi ta Mała dziewczynka. Wcześniej znienawidzone kucyki teraz musowo znajdują się na główce przed spacerkiem, bo zobaczą je"opciki" (chłopczyki)i powiedzą "wow":) W sklepie dumnie niesie zakupowy koszyk i chwali siebie mówiąc "niunia pomaga".W domku też nie uchyla się od obowiązków."Odkurza", "zamiata", "gotuje". Ech mogę leżeć i pachnieć z takim złotym dzieckiem u boku. Rośnie, nabywa nowych umiejętności. Dwulatek to już rozumny,mający własne zdanie, dużo umiejący, mały człowiek.Ze wstydliwego i uciekającego od obcych dziecka zamieniła się w ufną, odważną małą osóbkę, która pragnie poznawać świat i więcej, więcej każdego dnia.<br />
Tylko wieczorem, gdy pora snu zbliża się nieuchronnie to nagle mówi o sobie "dzidzia" i bierze ukochanego wciąż smoczka i wplata rączki w moje włosy i wtula się mocno w moje ramiona. Tylko tak zaśnie. Bezpieczna w objęciach mamy, która czasem ma ochotę uciec<br />
gdzie pieprz rośnie przed krnąbną dwulatką, kochaną jednak nad życie...<br />
<br />
<br />
Pozdrawiam ciepło<br />
<br />
Monika Ka<br />
<br />
<br />
<br />
*źródło zdjęciaAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/00283968786144377265noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7738638096732500271.post-70132654589804517832014-06-26T15:46:00.001+02:002014-06-26T15:49:18.040+02:00Gotowi?? Do startu... START!!!<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjvxoF-QXgBqtIQFcKPDMXrgA3KMWY7b7LZgxSk266dH_VbPJBP7cHv3Y3ybuoEBPj47tfd1vF9OY79rZMz1yILHksEp85vZPZSCIj9G581bKkIh0d5iqZGJgAdUngZxTaUtcET3rBq8DA/s1600/image-Start-sign-white.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjvxoF-QXgBqtIQFcKPDMXrgA3KMWY7b7LZgxSk266dH_VbPJBP7cHv3Y3ybuoEBPj47tfd1vF9OY79rZMz1yILHksEp85vZPZSCIj9G581bKkIh0d5iqZGJgAdUngZxTaUtcET3rBq8DA/s1600/image-Start-sign-white.jpg" height="200" width="200" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="https://www.cashflownavigator.com/blog/wp-content/uploads/2013/06/image-Start-sign-white.jpg">*</a></td></tr>
</tbody></table>
Witam Kochani!<br />
<br />
Po długiej przerwie postanowiłam wrócić w łaski blogosfery. Jak się okazuje- pisanie uzależnia a jeszcze, gdy to pisanie ktoś czyta i komentuje to już zupełnie wciąga bez reszty:)<br />
<a name='more'></a><br />
Brakowało mi miejsca do wylewania swoich myśli. Przede wszystkim jednak ubolewałam nad tym, że moja Dziewczynka tak szybko rośnie a ja kiedyś nie będę pamiętała dokładnie tych wszystkich szczególnych chwil, które spędzamy razem. Chcę to uwiecznić!Na powyższe potrzeby powstały-<u> Spokojnice.</u><br />
. Będzie tu wszystko,co mi w duszy i sercu gra.<br />
Mam nadzieję, że tak jak w przypadku poprzedniego bloga, również i ten znajdzie swoich sympatyków.:)<br />
<br />
<br />
Pozdrawiam ciepło<br />
<br />
Monika Ka<br />
<br />
<br />
<br />
*źródło zdjęciaAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/00283968786144377265noreply@blogger.com0